• Post category:Wywiady

- Dziś nie da się funkcjonować bez komputera czy internetu, a takie rozwiązania, jak Agralan, pozwalają na sporą oszczędności czasu. Jego brak szczególnie odczuwamy w czasie żniw. Wtedy to trzeba zwykle obdzwonić lokalne skupy, by porównać ceny, dopytać o warunki i to wszystko spisać. Wszelkie rozwiązania i platformy, dzięki którym możemy ten czas zaoszczędzić są bardzo potrzebne – przeczytaj w wywiadzie, jakie zalety naszej platformy oraz nowych technologii i pracy online dostrzega sołtyska Alicja Rymszewicz.

Agralan.pl: Czy na co dzień działa Pani w pojedynkę czy też w działaniach na rzecz wsi zaangażowana jest też Pani rodzina albo znajomi, mieszkający poza Trygortem?

Alicja Rymszewicz: Byłoby idealnie, gdyby na wszystkie zaplanowane przeze mnie działania było zawsze pełne dofinansowanie z projektów. Ale rzeczywistość jest taka, że za sukcesem moich poczynań stoją rodzina i przyjaciele. Ich zaangażowanie i chęć pomocy są nieocenione. Wszystko tak naprawdę opiera się na sieci kontaktów do ludzi, których można poprosić o pomoc. Dlatego, gdy organizuję jakieś wydarzenie, dzwonię do przyjaciółki-fotografki, która specjalnie dla mnie jedzie 70 km, by porobić zdjęcia. Jeśli chodzi o zaplecze sprzętowe, to bardzo często pomaga mi mąż. W działania organizacyjnie zaangażowane są od początku moje, nastoletnie już teraz, dzieci. One wychowywały się na akcjach społecznych, uczyły się w ten sposób samodzielności i odpowiedzialności.

Czy skupia się Pani tylko na działaniach na rzecz wsi czy też Pani rodzina prowadzi na wsi gospodarstwo rolne?

Działalność społeczna wypełnia większość mojego czasu, ale wraz z rodziną prowadzimy także gospodarstwo rolne. Mamy około 300 hektarów i prowadzimy produkcję trzody chlewnej. Posiadamy 500 loch, od których odchowujemy warchlaki do sprzedaży dla innych rolników do tuczu, częściowo też sami zajmujemy się odchowem tucznika. Prowadzeniem gospodarstwa zajmuje się głównie mój mąż, który zatrudnia 9-10 pracowników. Na mnie spada praca księgowo-kadrowa czy kontakty z bankami i instytucjami. Ale gdy przychodzi intensywny czas zniż czy siewów – jak na rolniczkę przystało, zamykam się w kuchni i gotuję obiady moim pracownikom.

Czy pandemia koronawirusa okazała się poważniejszym ograniczeniem w Pani działaniach? A jeśli nie, to gdzie zostały przeniesione akcenty w chwilach, gdy najlepszym rozwiązaniem było pozostanie w domu?

Pandemia – to był dla nas czas prawdziwej mobilizacji i konieczność zmiany kierunku zaplanowanych działań. Już na samym początku jej trwania ruszyliśmy z akcją szycia materiałowych maseczek. Najpierw dla pracowników służby zdrowia, a potem także dla mieszkańców. W koordynacji działań pomagały nam bardzo media społecznościowe. Do naszej akcji namówiliśmy około 60 mieszkańców, którzy wolontarystycznie szyli maseczki. Prowadziliśmy też zbiórkę funduszy, w czasie której na nasze konto wpłynęło ponad 16000 zł. Staraliśmy się reagować na bieżące potrzeby. W pewnym momencie okazało się, że ratownicy medyczni obawiają się powrotów do domu, by nie rozprzestrzeniać zakażenia wśród swoich rodzin. Zakupiliśmy więc dla nich pralkę i suszarkę, by po skończonej zmianie w miejscu pracy mogli prać i suszyć swoje robocze ubrania. Nie musieli przynosić ich do domu, co pomogło zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.

W czasie domowej izolacji handel w sieci – także w branży rolnej, stał się koniecznością, a platformy takie, jak Agralan, zostały dostrzeżone. Agralan pozwala, by, zamiast dotychczasowych kontaktów bezpośrednich, równie skutecznie budować bazę swoich kontrahentów zdalnie. Negocjowanie warunków handlowych, zawieranie umów, obieg dokumentów, doprecyzowanie terminów dostaw… – oferujemy narzędzia, które pozwalają ogarnąć to wszystko online…

Myślę, że wartością takich rozwiązań, jak Agralan, jest możliwość oszczędności czasu. Brak tego czasu odczuwamy bardzo w czasie żniw. Wtedy to trzeba zwykle obdzwonić lokalne skupy, by porównać ceny, dopytać o warunki i to wszystko spisać. Wszelkie rozwiązania i platformy, dzięki którym możemy ten czas zaoszczędzić są bardzo potrzebne.

Za naszymi działaniami stoi firma InsERT – lider oprogramowania dla biznesu, a my – działając w branży nowych technologii, próbujemy obalać stereotyp, że rolnik boi się komputera i internetu. Czy Pani sama często korzysta z dobrodziejstw techno-świata?

Trudno byłoby mi obejść się bez komputera czy internetu. Dziś nie da się już funkcjonować inaczej. Jako sołtyski, wiejskie liderki czy liderki organizacji pozarządowych, dzięki komunikatorom typu Zoom mamy ze sobą stały kontakt i możemy realizować program wsparcia ogólnopolskiego. To jest bardzo potrzebne.
Bardzo użyteczne są dla mnie media społecznościowe – jako sposób na promowanie podejmowanych inicjatyw, nawiązywanie ciekawych kontaktów. Internet pozwala mi na znajdywanie możliwości edukacji, uczestnictwo w ciekawych szkoleniach, ale i na dzielenie się później z innymi zdobytą wiedzą.

Czy Pani zdaniem taki trend związany z załatwianiem wielu spraw online utrzyma się w branży rolnej, kiedy sytuacja epidemiczna zostanie już całkiem opanowana?

Chyba wszyscy uświadomiliśmy sobie właśnie w czasie pandemii, jakim dobrodziejstwem są nowe technologie. To dzięki nim czas zamknięcia w domach nie był dla nas czasem bezczynności. Mając dostęp do komputera i internetu utrzymywaliśmy kontakt w naszej społeczności, ale i poza nią. Wszyscy odczuliśmy ulgę, kiedy okazało się, że tak wiele można załatwić bez jechania na drugi koniec Polski. Nic nas nie ograniczało. W czasie, gdy inni tylko narzekali, my aktywnie działaliśmy: przygotowywaliśmy i składaliśmy wnioski na dofinansowanie działań. Udało nam się pozyskać środki i przeprowadzić remont świetlicy wiejskiej, by po zakończeniu lockdownu ruszyć z organizacją warsztatów o zdrowym żywieniu.
W czasie przymusowej izolacji wielu rolników nie tylko odkryło, że wiele spraw można załatwić onlinowo, ale że zdalnie można mieć dostęp do informacji i do wiedzy. Taka potrzeba tkwiła w nich od dawna, ale nie mogła być zrealizowana. Teraz coraz więcej rolników zaczyna mieć nawyk szukania w internecie różnych informacji oraz wykorzystywania go do pogłębiania wiedzy technicznej. To duża zmiana. Można teraz inaczej zaplanować sobie dzień i dzięki temu na przykład wieczorem, po skończonej pracy, zdalnie nauczyć się czegoś nowego. Jest w nas ogromna potrzeba do tego, by mieć osobisty kontakt z innymi ludźmi, ale zakładam, że pewnie ten trend do działania w sieci się utrzyma.

Czy współcześni rolnicy i przedsiębiorcy rolni szukają nowoczesnych rozwiązań, jak np. drony, nowe aplikacje dla rolnictwa?

Współcześni rolnicy z pewnością stali się otwarci na nowe rozwiązania technologiczne. Zakupy robią online, szukają rozwiązań, które pomogą im zoptymalizować prowadzenie gospodarstwa rolnego. W tej kwestii wielu spraw nie dopełniamy już w formie papierowej. Nie musimy nigdzie jechać, by załatwić rozliczenia księgowe, zus-y, ale i dopłaty rolnicze czy nawet aktualizować dane w systemie ewidencji zwierząt. Komputer jest narzędziem, bez którego trudno się obejść, a jeśli nie ogarniemy jego obsługi – to po prostu nas nie będzie.
W gospodarstwie rolnym mojej rodziny nowe technologie są ogromnym ułatwieniem. Zarówno zarządzanie stadem, planowanie sposobu żywienia zwierząt, dawkowanie pasz odbywa się przy wykorzystaniu komputera i smartfona. Osoby pracujące u nas ze zwierzętami za pomocą aplikacji na telefonach aktualizują dane o przemieszczeniach w stadzie, liczbie urodzonych, czy odchowanych prosiąt. Wszystko szybko trafia do systemu i oszczędza nam sporo papierkowej roboty, pozwalając na swobodny dostęp do potrzebnych danych. Nawet w kombajnie czy w ciągniku wykorzystujemy nowoczesne rozwiązania, które zapobiegają tzw. pustym przejazdom i wspomagają prowadzenie tych maszyn.

Wśród użytkowników platformy Agralan, naszych kanałów społecznościowych oraz organizowanych przez nas konkursów jest sporo kobiet. Wyniki badań, choćby przeprowadzanych przez GUS, coraz częściej udowadniają, że ich głos na wsi zaczyna się liczyć. Czy Pani zdaniem kobiety na wsi są decyzyjne?

Sytuacja kobiet pracujących fizycznie w gospodarstwach rolnych coraz bardziej się zmienia. I są to zmiany na lepsze. Ich obowiązki domowe stają się coraz bardziej zautomatyzowane (są pralki, zmywarki i inne urządzenia ułatwiające życie). Funkcjonują też przedszkola i inne formy opieki nad dziećmi, które sprawiają, że kobiety mają więcej wolnego czasu. Mogą dzięki temu zaangażować się w działania społeczne. Zyskują dzięki temu poczucie własnej wartości, odwagę i wiarę we własne możliwości, a także szerszy kontekst związany z możliwościami funkcjonowania na wsi. Zaczynają tym samym być inaczej traktowane przez mężczyzn i są przez nich bardziej doceniane. Zwłaszcza, że coraz częściej wychodzą poza swoje gospodarstwo i dobrze się odnajdują w załatwianiu różnych spraw „urzędowych”, np. w kontaktach z bankami, instytucjami. Odnajdują w sobie cechy, które sprawiają, że to one, a nie mężowie, podejmują się negocjacji z kontrahentami, bo wtedy lepiej wychodzi na tym cała rodzina. To wszystko przekłada się na zwiększenie ich decyzyjności w gospodarstwie domowym, w prowadzonej działalności handlowej. Coraz częściej w nazwie gospodarstwa widnieje nie tylko imię i nazwisko męża, ale i żony czy partnerki. A jeszcze 20 lat temu było to nie do pomyślenia.

Zarząd Stowarzyszenia Trygort nad Mamrami (100% kobiet)
Zarząd Stowarzyszenia Trygort nad Mamrami (100% kobiet)

Planuje Pani swoje działania z wyprzedzeniem, tworząc długofalowe strategie, takie jak opracowany dla Trygortu Plan Odnowy Wsi na… 10 lat. To świadczy o tym, że poważnie traktuje Pani swoją rolę i dba, by wszystko było zawsze dopięte na ostatni guzik. Co w tak odległej perspektywie jest Pani największym marzeniem?

Takim działaniem, które jak się uda zrealizować, to będzie ogromny sukces, jest właśnie nasz Plan Odnowy Wsi. I wierzę, że jego realizacja się uda. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, pełnych energii i zapału, bardzo zaangażowanych. Z takimi osobami działania zaplanowane na dekadę być może zrealizujemy już w ciągu najbliższych kilku lat.
Wybiegając myślami w daleką przyszłość bardzo bym chciała zostawić po sobie wieś wyposażoną w odpowiednią infrastrukturę. Taką wieś, której największe bolączki są już rozwiązane… I na której działa nowe pokolenie liderów, wyposażonych w wiedzę i umiejętności, które sprawiają, że inni chcą za nimi podążać…

Trzymamy zatem kciuki i dziękujemy bardzo za rozmowę.

Pierwszą część wywiadu z sołtyską Alicją Rymszewicz przeczytasz tutaj.

Obejrzyj galerię zdjęć z działań podejmowanych w Trygorcie (fot. Piotr Tymcio, Olena Herasym i archiwum Sołectwa Trygort):

Autor

Katarzyna Głowacka Korczak
Specjalista ds. komunikacji marketingowej / Copywriter

Dba o jakość i rozwój platformy, kreując treści, które trafiają do użytkowników poprzez różne kanały komunikacyjne. Posiadane doświadczenie redakcyjne, zdobyte w czasie pracy w mediach, wykorzystuje w codziennych kontaktach z wydawcami mediów tradycyjnych i elektronicznych.